Ona:
Biegniesz zatłoczonym chodnikiem, wśród tłumu nieznanych ci
ludzi. Kluczysz między nimi, starając się, żeby stos zeszytów i książek, które
właśnie porwałaś z biblioteki, nie rozsypał się po brudnym podłożu. W
międzyczasie spoglądasz na zegarek, podrygujący w tempie twojego biegu. Tarcza
wskazuje godzinę 8:24, co oznacza, że musisz się naprawdę pospieszyć, aby nie
spóźnić się na zajęcia. Studiujesz na AWF fizjoterapię II-go stopnia, a zaraz
czekają cię zajęcia z bioetyki. Kiedy już wydaje ci się, że widzisz gmach
uczelni, twoje pole widzenia zostaje natychmiastowo ścięte. Wpadasz na jakiegoś
wyjątkowo wyrośniętego osobnika płci przeciwnej, a to, co trzymałaś w rękach,
gwałtownie runęło. Ty, jednak, zostajesz w porę złapana przez wyżej
wymienionego.
- Przepraszam, ja... nie zauważyłam pana. - mówisz i
natychmiast wyrywasz się z ramion mężczyzny. Starannie zbierasz z ziemi to, co
tam się znalazło. - Jeszcze raz, przepraszam. - mruczysz i nawet nie
spoglądając na Niego, odbiegasz, czując, że przez tą jedną sekundę nieuwagi,
jesteś już spóźniona.
On:
Idziesz znanym ci chodnikiem, w kierunku znanej ci hali. Nie
śpieszysz się, idziesz powoli, delektując się świeżym, porannym powietrzem.
Ludzie wokół ciebie zmierzają w nieznanych kierunkach, do nieznanych miejsc,
rozmawiając z przygnębieniem o początku jesieni lub z pośpiechem manewrujących
między innymi. Ty z każdym krokiem zbliżasz się do Podpromia, rzeszowskiej
hali, gdzie o nieludzkiej dla co poniektórych porze, ma odbyć się trening. Tak,
trenujesz. Siatkówka to twoja nieodłączna część życia, bez której ciężko byłoby
ci normalnie funkcjonować. Odskocznia od prywatnych spraw, od wiecznych
problemów, eskapad, gór i dolin. Cieszysz się, że zaczął już się sezon klubowy,
cieszy cię to, bo chcesz trenować, chcesz grać i dawać z siebie wszystko. Na
myśl o kolejnym etapie w twoim życiu, robi ci się ciepło na sercu. Nagle, twoje
rozkoszne myśli przerywa pewna kobieta, która właśnie wpada na ciebie. Niesione
przez nią książki, zeszyty i inne rzeczy rodem z księgarni lądują na ziemi. Nie
mijają ułamki sekund, kiedy blondynka zaczyna cię przepraszać i w pośpiechu
zbierać swoje rzeczy. Po raz kolejny wypowiada przeprosiny i znika równie
szybko, jak się znalazła przed tobą. Warto wspomnieć, że nie zaszczyca cię
nawet spojrzeniem. Godząc się z tą dziwną sytuacją, powoli odchodzisz i dalej
idziesz w starym kierunku. Twoją uwagę przykuwa kolorowy zeszyt, leżący tuż
obok ciebie. Podnosisz go. Jesteś pewien, że należy do tej dziewczyny. Otwierasz
go i spoglądasz na pierwszą stronę. Tam, widnieje imię i nazwisko,
wykaligrafowane kobiecym pismem. Przeczytawszy te dwa słowa, nie dowierzasz.
Bowiem, twoim oczom ukazuje się napis: "Lena Kosok".
Witam was z kolejną historią. :)
To będzie zupełnie coś nowego, o ile takie coś może się wydarzyć.
Jak myślicie, kim jest Lena dla Grzegorza?
Bo ja wam jedynie wyjawię, że to wcale nie jest takie proste. ;)
Kochani, jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach,
bardzo proszę wpisujcie się do zakładki 'informowani'.
Liczę na jakieś pierwsze komentarze.
Pozdrawiam, Joan.