czwartek, 4 lipca 2013

1. Moje szczęście ma twoje oczy.



Ona:
Dopadłszy swojego stałego miejsca na sali i złożenia stosu książek na miejscu obok, rozpoczęłaś poszukiwanie swojego stałego zeszytu do notatek z bioetyki. Penetrując grzbiety złożonych woluminów, nie odnalazłaś swojego notatnika. Zmarszczyłaś czoło i uderzyłaś w nie otwartą dłonią. Wypadł ci, wypadł, wtedy kiedy wpadłaś na tamtego mężczyznę. Przepadł. Przepadł, na pewno go już nie odnajdziesz. Wyklinając w myślach swoją głupotę, siadasz z miną zranionego dziecka i próbujesz wsłuchać się w wykład profesora. Jednak w myślach nadal siedzi ci wysoki brunet, przez którego pozbawiona jesteś dzisiejszych notatek. Można rzec, że jesteś wzorową studentką, prowadzisz notatki, uczysz się, przychodzisz na wykłady. Jednak twoim największym niespełnionym marzeniem jest sport, siatkówka. Nadal nie możesz sobie wybaczyć tego, że jako czternastolatka, wiedziona głupawymi koleżankami spod bloku, odeszłaś z klubu siatkarskiego. Teraz, jako dwudziestolatka żałujesz tego najbardziej w świecie. Chętnie byś wróciła do tego zajęcia, ale dobrze wiesz, że nie masz już tej samej formy i zapału, co sześć lat temu. Karcąc się w duchu za to, że teraz zajmujesz się głupotami, a nie wykładem, powracasz do świata realnego i eliminując myśli o siatkówce, wsłuchujesz się w słowa lektora.

On:
Trzymasz zeszyt tej dziewczyny, siedząc w szatni waszego klubu. Wpatrujesz się w to jedno słowo, to jedno nazwisko, które cię tak bardzo interesuje. Nie, to na pewno nie jest twoja żadna kuzynka. Jesteś pewien, w końcu twoi rodzice nie mają rodzeństwa. A może to jakaś daleka rodzina? W każdym bądź razie, podobna do ciebie nie jest, długie blond włosy, delikatne rysy twarzy i piękne niebieskie oczy. Zaraz, zaraz... Czy ty pomyślałeś "piękne"? Przecież widziałeś tą dziewczynę pierwszy raz i nie powinieneś zapamiętać aż tylu szczegółów...
- Kosa, co się z tobą dzieje? Pamiętnik zacząłeś pisać? - niezawodny kapitan drużyny podchodzi do ciebie i klepie cię po ramieniu. Tuż za nim zbiera się cała drużyna, szyderczo śmiejąc się. Pomimo to, jesteście zgranym zespołem, jeden zabiłby za drugiego. Uśmiechasz się jedynie i chowasz zeszyt do torby. Nie odpowiadasz, zabierasz się za sznurowanie siatkarskich butów. Ale z tego jesteś znany, nie rzucasz słów na wiatr, skrupulatnie myślisz nad tym, co masz powiedzieć. Cały skład powoli wylewa się z szatni w kierunku hali. Widok żółto-niebieskich piłek jest balsamem dla twojego serca. Rozpoczynacie trening. Rozgrywając y podaje ci piłkę. Posyłasz pięknego gwoździa ze środka. Czujesz, że żyjesz.

Ona:
Wybiegasz z uczelni, uprzednio informując swoją najlepszą przyjaciółkę - Antoninę, zwaną również Tosią, że masz do załatwienia bardzo ważną misję, o której opowiesz jej później. W końcu wynajmujecie razem mieszkanie, nie sposób utrzymać wszystkie tajemnice w zamknięciu, mając obok siebie taką dziewczynę. Wyglądem - przeciwieństwo ciebie, czarnowłosa piękność o zielonych oczach. Alabastrowa cera i zaróżowione policzki. Jednak charaktery macie podobne, obie nie lubicie natrętnych ludzi, szpinaku i fałszerstwa. Obie kochacie muzykę, książki i... siatkówkę. Tak, Antosia jest tą jedyną osobą, która rozumie twój ból, kiedy przywodzisz wspomnienie siatkarskich lat młodości. Bujając w obłokach dochodzisz do miejsca, w którym to w godzinach porannych, naruszyłaś twardą posturę tamtego bruneta. Rozglądając się, wodząc wzrokiem na prawo i lewo, nie dostrzegasz ani jego, ani swoje zeszytu. Mrucząc pod nosem przekleństwa, jeszcze raz penetrujesz wzrokiem okolicę. I nic. Nie ma go. Odwracasz się i idziesz w kierunku bloku. Zastanawia cię jedynie, czy niosła cię tu sympatia do zeszytu, czy nieokreślone obiekcje co do stratowanego mężczyzny. Po drodze dołącza do ciebie Tośka, wieczny szałaput i oznajmia ci, że również ma coś ciekawego do powiedzenia. Docieracie do waszego rzeszowskiego apartamentu i siadacie na swoich ulubionych fotelach. Uprzednio twoja przyjaciółka przygotowuje herbatę z domieszką cytryny i po usadowieniu swoich szanownych czterech liter przenosi wzrok na ciebie.
- No to ty pierwsza. Mów gdzieżeś była. - krzyżuje nogi, siadając po turecku i bierze łyk brązowego płynu, przy czym macha ponaglająco ręką.
- Więc... Tak to wyszło, że dzisiejszego poranka, kiedy to zbłądziłam do biblioteki, wracając wpadłam na pewnego osobnika... I mi wypadł zeszyt od notatek do bioetyki... I ten mężczyzna musiał go sobie przywłaszczyć, skoro go tam już nie ma! - mówisz, emocjonując się niczym typowy polski kibic oglądający mecz piłki nożnej. Twoja towarzyszka rozmowy unosi lewą brew do góry.
- To tyle, tak? Ja tu oczekiwałam jakiejś mrożącej krew w żyłach opowieści, a ty tu mi mówisz o zaginionym zeszyciku... Chyba, że tu nie chodzi o ten zeszyt, a o pana, na którego wpadłaś... - uśmiechnęła się znacząco i poklepała mnie po ramieniu. - Jeszcze go spotkasz. A teraz patrz. - wyjęła zza pasa dwa zwitki papieru i pomachała mi nimi przed oczyma. - Patrz! Widzisz? Widzisz? - złapałam to, czym Tośka wymachiwała.
- Coś ty kupiła! Bilety na jakiś mecz? Jaki znowu? - zmarszczyłaś czoło.
- Jakiś mecz? Jakiś mecz, tak? To bilety na mecz tutejszego klubu siatkarskiego! Siatkówka! No Lena, siatkówka! Nie cieszysz się? - zmarkotniała. Na samą myśl o meczu siatkówki przeszył cię dreszczyk emocji. Wyściskałaś zdziwioną przyjaciółkę. Cyfry na załączonym bilecie wskazywały, że mecz jest... dziś.
- Hej, ale to już dziś... - dopowiadasz, dziwiąc się nad mechanizmem myślenia Tosi.
- Tak, to dziś. Zaraz, dokładniej. Zbieraj się. - wstała nagle i podeszła do drzwi. - No co stoisz jak wryta, chodź! - idziesz za nią, nadal nie wierząc w to, co się wydarzy.

- A teraz patrz. Tamci. - tutaj Antonina wskazuje na drużynę przyodzianą czarnymi strojami z czerwonymi wstawkami. - To tutejsza drużyna, Asseco Resovia. Tamci inni to klub z Bełchatowa. - kiwasz głową na znak, że przetrawiłaś te informacje i bardziej przyglądasz się miejscowemu zespołowi. Nagle, doznajesz olśnienia. Jeden z zawodników, wysoki brunet. Poznajesz go. To na niego wpadłaś rano!
- Tośka! Tośka, chodź tu. - szeptasz do przyjaciółki, która znalazła się już pod bandami reklamowymi. Posłusznie wraca do ciebie i z miną wiecznego męczennika pytającym wzrokiem błądzi po twojej twarzy. - Ten. - wskazujesz na bruneta. - To na niego wpadłam rano! - Antoninka pod wpływem emocji aż podskoczyła.
- Matko Bosko częstochowsko, Lenka, on ma na nazwisko Kosok! - szarpie cię za ramię, a ty stoisz w zupełnym osłupieniu. Wzrokiem śledzisz układ liter na tylnej części jego koszulki. Kosok? To nie może być twoja rodzina, rodzice nie mają rodzeństwa. Żaden kuzyn. - Znasz go? - szturchanie Tośki zaczęło być natrętne. Odwracasz się do niej.
- Nie znam go, a bynajmniej to nie jest moja rodzina... - mówisz. Pod wpływem impulsu zostawiasz zdziwioną Antoninę i ruszasz w kierunku boiska. Opierasz się o bandy reklamowe i usilnie wpatrujesz się w plecy zawodnika. Twoje serce kołacze z emocji. Kim on jest? A bynajmniej, kim on dla ciebie jest? Czujesz na plecach dłoń przyjaciółki. Delikatnie obejmuje cię i szepcze.
- Lenka, spokojnie. Na pewno po meczu wszystko sobie wyjaśnicie i dowiesz się, co to za twój krewny. No chodź na miejsca, bo zaraz zaczyna się. Znajdziesz go po wszystkim. - ciągnie cię w stronę waszych miejsc. Ulegasz, ale mimo to w twojej głowie buzują myśli. Spotkanie rozpoczyna się, ale ty za nic nie potrafisz skupić się na żółto-niebieskiej Mikasie szybującej w powietrzu. Nawet nie wiesz kiedy miejscowa drużyna wygrywa z przeciwnikami, miażdżąc ich w porażającej klęsce 3:0. Nawet nie wiesz kiedy palce Antosi zaciskają się na twoim przegubie.
- Teraz chodź. Rozdaje autografy, poczekaj aż wszyscy się ulotnią i wtedy do niego zagadaj. - mówi, żwawo gestykulując rękoma.
- A ty? - pytasz, nawet nie spoglądając na przyjaciółkę.
- Ja? Ja będę... - zaczerwieniła się, nie wiadomo czemu. - Ja też idę po autografy. - kończy. Przenosisz swój pytający wzrok na nią, jednak Tosi już nie ma. Szybko ulatnia się w kierunku tłumu skandującego na dole. Powinno cię obchodzić, co też się dzieje w życiu Antoniny, jednak w obecnej chwili, twoje myśli nie są tutaj, na plastikowym krzesełku. One są tam, obok tego bruneta o czekoladowych oczach. Zastanawia cię on. Nawet bardzo. Widzisz, że nawałnica ludzi, napierająca na niego, powoli maleje. Wstajesz z miejsca i schodzisz na dół. Przy nim stoją już tylko dwie osoby. Mimo, że jesteś z reguły nieśmiała, w tym momencie stajesz się odważna ponad swoje możliwości, bowiem stajesz dokładnie naprzeciw niego. Wbijasz wzrok w jego oczy, które bądź co bądź, nie patrzą na ciebie. Zbliżasz się bardziej. Ostatni autograf i przenosi swoje piękne spojrzenie na ciebie. Jego usta układają się w literkę "o" i delikatnie się peszy. Ty, szczerze mówiąc, również. Nie masz pojęcia, co powiedzieć. Mężczyzna ratuje cię, rozpoczynając rozmowę.
- Lena Kosok, tak? - pozwala sobie na uroczy uśmiech. - Grzegorz Kosok. - wystawia swoją rękę w twoim kierunku. Ujmujesz ją, przy okazji zauważając, że jest kilka razy większa od twojej. - Nie jesteśmy rodziną, prawda? - mówi.
- Nie wiem. Na pewno nie bliską, ale... nie wiem. Porozmawiam dziś z moją mamą, może czegoś się dowiem. - powiedziałaś.
- Dobrze. Poczekaj tu sekundę... - pozostawia cię samą na jedną, dosłownie minutę i wraca z twoim zeszytem w ręku.
- To chyba twoje. - podaje ci notatnik. - Przepraszam, nie wiem czemu go zabrałem... - uśmiecha się przepraszająco.
- Nic się nie stało, naprawdę. - wpatrujesz się w jego oczy, niczym zahipnotyzowana.
- Skoro już wyjaśniliśmy sobie wszystko, to może pojutrze wybierzesz się ze mną na kawę? Znam taką jedną, uroczą kawiarnię, całkiem niedaleko. - hipnotyzuje cię, hipnotyzuje cię swoim wzrokiem, swoim głosem i bezpośredniością, a zarazem delikatnością. Nie potrafisz mu odmówić.
- Jasne. - odpowiadasz. Żegnasz się z nowopoznanym. Odchodzi, a ty masz zamiar odnaleźć Antoninę. O dziwo, nie będzie to dla ciebie trudne. Dziewczyna stoi całkiem blisko ciebie. Ku twojemu zdziwieniu, nie sama. 


Rozdział numer jeden leci do was.
Kurczę, strasznie mnie to opowiadanie wciąga.
Jednak, od razu wam mówię, nie będzie happy endu.
Poza tym, dziś tylko poinformuję was, 
dopiero w niedzielę nadrobię wasze nowe rozdziały i opowiadania. 
Wyjeżdżam na trzy dni do przyjaciółki, dlatego tak oto to wygląda.
I bardzo proszę, wpisujcie się do zakładki informowani.
Pozdrawiam was, kochani.
Życzę udanych, gorących wakacji. :*
Joan.

P.S. Czy ktoś wie, o co chodzi z biletami na ME?
Czekam już od maja. I nic! :c
Znacie jakiś dokładniejszy termin rozpoczęcia sprzedaży na mecze do Gdańska?
Proszę o informacje w komentarzu. 

20 komentarzy:

  1. Lena musiał zrobić na Grześku ogromne wrażenie skoro zapamiętał tyle szczegółów podczas pierwszego spotkania;) Z kim mogła stać Tosia? Może z Alkiem?
    Zapraszam także do mnie i życzę udanego wyjazdu;)
    Pozdrawiam,
    Marcy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam bardzo serdecznie na nowe rozdziały :
      http://milosc-jest-na-wyciagniecie-reki.blogspot.com/ oraz http://bolesne-wspomnienia.blogspot.com/
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawie się zaczyna, czekam na dalsze losy Leny i Grzegorza :D Pozdrowienia
    ~Zuza

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak przypuszczałam, Lena i Grześ spotkali się ponownie. To bardzo miłe z jego strony, że oddał jej potrzebny notatnik. No cóż... bardzo mnie tym opowiadaniem zaciekawiłaś i już nie mogę doczekać się, co będzie dalej. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Lena musi mieć to "coś" jeżeli Grzesiek tyle szczegółów zapamiętał :)
    Z kim spotkała się Tosia ?? Hmm.... nie wiem, czekam na kolejny :)


    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może jednak są jakąś daleką rodziną? W sumie oby nie, bo w pewien sposób na siebie działają, więzy rodzinne skomplikowały by nieco sprawę. No ale szczęśliwego zakończenia m anie być więc jestem w kropce...
    Tośka pewnie też przygruchała sobie jakiegoś Resoviaka!
    Miłego wypoczynku:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lena musiała zdecydowanie oczarować Grześka, jednak cały czas nie daje mi spokoju to, czy są ze sobą spokrewnieni, czy może to tylko zbieżność nazwisk. Choć wydaje mi się, że pod tymi nazwiskami kryjesz jakąś tajemnicę, którą jeszcze kilka rozdziałów będziesz przed nami ukrywała :) Może się mylę, a być może nie :)
    No i jestem oczywiście ciekawa, kogo tam przyciągnęła ze sobą Antonina :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Asiek, wiem, że to będzie wspaniałe opowiadanie.

    Z resztą, nawet nie potrzebujesz moich komentarzy, bo dobrze wiesz, co myślę na twój temat.

    Pozdro, zgredzie.

    // Aleksowaa <3

    http://bydgoszczczybelchatow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie :)
    Czekam na kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże już mały kroczek poznali się. Potem kawunia. Ciasteczko i takie tam. Ciekawe z kim stoi koleżanka dziewczyny może też z jakimś siatkarzem.
    Zapraszam do siebie na NOWE ROZDZIAŁY
    kissmeslowley.blogspot.com oraz
    niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  10. znowu szykujesz jakies złe zakończenie?? myślałam że po poprzednim opowiadaniu uraczysz nas jakimś szczęsliwym zakonczeniem ;) licze na happy end :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piszesz świetnie!
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział
    http://kazdapasjapokonakatastrofe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. W sumie dobrze, że nie będzie happy endu . inaczej byłoby za bardzo cukierkowo ; D
    Grześ tutaj jest taki kochany ^^
    ///
    naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com
    verywronalovestory.blogspot.com
    these-wings-are-made-to-fly.blogspot.com
    thebalproject.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapowiada się bardzo ciekawie, już mi się podoba :)
    Nie będzie happy endu? Ok, miła odmiana :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na 4 http://siatkowkazuczuciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Intryguje mnie to kim dla siebie są Kosoki? Może ojciec zrobił kiedyś skok w bok i z dobrego serca dał nazwisko dziewczynie? :D
    Zapraszam do siebie na http://with-you-my-love.blogspot.com
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam do siebie na 3 rozdział blog o Andrzeju W i pewnej Marice
    kissmeslowley.blogspot.com
    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  17. Hmm. Ciekawie tu jest ! :)
    Zapraszam do mnie: http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie tylko Ciebie to opowiadanie wciąga!
    Cholera jasna, strasznie intryguje mnie, kim dla siebie są Lenka i Grzesiek ;>
    Niepokoi mnie tylko brak happy endu :(
    Ale dla takiego opowiadania zniosę wszytsko! :))

    Pozdrawiam ciepło ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    PS. Zapraszam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń