Ona:
I idziesz na spotkanie z Kosokiem, przemierzając rzeszowskie
chodniki. Spełniasz jego prośbę nie tylko dlatego, że ton grzesiowego głosu był
co najmniej ciekawy. Idziesz tam, bo najzwyczajniej chcesz go zobaczyć. Mówiąc
krótko, gdzieś w głębi siebie zaczynasz się do niego przywiązywać. Czy to
dobrze?
Stajesz przed dębowymi drzwiami i masz zamiar nacisnąć
dzwonek. Uprzedza cię dziki huk dochodzący ze schodów. Obracasz się w tym samym
czasie, w którym owy sprawca hałasu kończy swój schodowy maraton. I dlaczego
nie dziwi cię to, że ową osobą jest Kosok?
- Wybacz, ale musiałem zrobić zakupy. - mówi, tarmosząc
reklamówkami z firmowym logo jakiegoś supermarketu. Otwiera drzwi przed tobą i
puszcza cię przodem. Automatycznie kierujesz się do salonu, po drodze głaszcząc
kota. Jak zwykle sadowisz się na sofie i czekasz aż domownik uraczy cię jakąś
interesującą informacją. W końcu wpada do pomieszczenia i od razu spogląda na
ciebie. Błagalnym wzrokiem.
- Lena, mam do ciebie ogromną prośbę... a raczej
zaproszenie. Oczywiście zrozumiem, jeśli mi odmówisz, w końcu to odrobinkę
dziwne, ale... - po wyraźnym słowotoku zacina się i lustruje twoją reakcję.
- No mów, ja nie gryzę. - poganiasz go, śmiejąc się cicho.
- Mój kolega - siatkarz, za tydzień bierze ślub. Dostałem
zaproszenie i... czy mogłabyś... chciałabyś pojechać na niego razem ze mną? -
wyrzuca z siebie z widoczną ulgą.
- Chętnie. - odpowiadasz, a zaraz potem dziwisz się, że
takie słowo w ogóle wydobyło się z twoich ust. Zero myślenia. Najwyraźniej
instynkt wziął górę. Bądź, co bądź, ta odpowiedź zbiła z tropu Grześka. Czyżby
był przekonany, że odmówisz?
- Naprawdę? - pyta cicho, zmieniając wyraz twarzy.
- Naprawdę. - śmiejesz się. - A masz fioletowy krawat? Bo
mam taką jedną ładną sukienkę...
- Coś się znajdzie. - również wybucha śmiechem.
Zadziwiające, jak jedno słowo zmieniło humor Kosoka. Po dawnym stresie nie
pozostało nic.
- Poza tym musisz porozmawiać z Alkiem. Jest trochę inaczej,
niż mówiłeś. - dodajesz już całkiem poważnie.
- Już rozmawiałem. Wczoraj. Wyjaśniliśmy sobie wszystko.
Bardzo mi przykro, że uwierzyłem w kłamstwa jego żony, a w dodatku wciągnąłem w
to ciebie. Przepraszam.
- Daj spokój, to już nie ważne. Teraz lepiej zamartwiaj się
tym, że ja kompletnie nie potrafię tańczyć, moje wyczucie rytmu umarło śmiercią
naturalną. - puszczasz mu oczko.
- Spokojnie, w moim przypadku jest to samo. - okrasza swoją
odpowiedź wspaniałym uśmiechem. I jak tu go nie lubić?
On:
Jeszcze tak niedawno nie uwierzyłbyś, że dziś będziesz tak
bardzo szczęśliwy, za sprawą jednej osoby. Wszystko zaczynało wchodzić na
odpowiedni tor. A Lena? Lena z każdym dniem coraz bardziej zapisuje się w twoim
sercu. Czy weselna zabawa coś zmieni? Czy coś ujrzy światło dzienne?
Ona:
tydzień później
Dzwony kościelne, Ave
Maria grane na organach i piękna para młoda. Wzruszająca ewangelia, psalm i
kazanie. Wzruszająca przysięga. Wzruszająca cała ceremonia. I co najmniej kilka
kobiet łkających cicho z wzruszenia. Nie, ty pomimo zaszklonych oczu, nie
należałaś do nich. Przez chwilę obawiałaś się, że do płaczących pań dołączy
Grzesiek, który słysząc przysięgę zaczął nerwowo odwracać głowę. Na szczęście
cała uroczystość przebiegła bez zakłóceń. Przyszedł czas na wesele.
Wesele owego Zbyszka i Joanny nie należało do kameralnych.
Przy około 150 gościach, jedną piątą stanowili siatkarze. Przez mniej więcej
godzinę, poznawałaś coraz to nowszych zawodników z partnerkami. Dodajmy, że
wasz stolik obsadzony był wyłącznie nimi. Najbliżej siedzieli: Michał Kubiak z
dziewczyną Moniką, Kuba Jarosz z żoną Agnieszką, Michał Winiarski i jego
partnerka Dagmara, a także Krzysiek Ignaczak z Iwoną i... Alek z Tosią! Poza
polskim towarzystwem, było tutaj pełno innych osobistości, nawet z zagranicy.
Dobrym przykładem tego, że w sprawie alkoholu nawet serb się z Polakiem dogada,
był Aleks Atanasijević. Jego osobą towarzyszącą była pewna Zuza, Polka, potem
okazała się bardzo sympatyczną dziewczyną.
Oczywiście, kiedy poznałam wszystkich i każdego osobna,
wtedy dopiero zaczęła się zabawa. Siatkarze narzucili kosmiczne tempo przy
wódce, co po kilku godzinach skutkowało dużym ożywieniem z ich strony.
- Maniuśka, moja Maniuśka, chodźże ze mną spać do łóżka! -
taki oto popis wokalny dali Resoviacy, w składzie Igła, Alek i co zadziwiające
Jochen Schoeps i Lukas Tichacek. Najwyraźniej pod wpływem alkoholu odkryli w
sobie polonistyczny zew. Michał Winiarski próbował przekonać żonę, że wcale nie
wypił dużo, ale chyba mu to nie wychodziło. A reszta? Reszta bawiła się na
parkiecie. Łącznie z tobą i Grzegorzem. Czy kilka godzin temu uwierzyłabyś, że
twoje szpilki wylądują pod stołem, a ty będziesz wywijać na bosaka? Czy
uwierzyłabyś, że Kosok posiada o dziwo, nienaganne umiejętności taneczne? Czy
byłabyś w stanie wyobrazić sobie kankana tańczonego z siatkarzami, którzy byli
w stanie nieważkości? Z pewnością nie.
Zegar wybija godzinę 24:00. Czas na oczepiny. Panie stanu
wolnego tańczą w kółku wokół panny młodej, czekając aż bukiet znajdzie się w
górze. Ty też tam jesteś i co gorsza widzisz kwiaty lecące wprost na ciebie.
Czy czas się zatrzymał? Czy żadna z tych dziewcząt nie chce złapać w swoje ręce
teoretycznej wróżby szybkiego ślubu? W końcu zwitek pięknych goździków ląduje w
twoich dłoniach, wywołując wszechobecny aplauz. Najbardziej ucieszyli się
siatkarze, w końcu wiedzieli, że przyszłam z Grześkiem. Ignaczak i Achrem
wzięli Kosoka pod pachy i pierwszego wyrzucili na środek. W końcu z panów -
mężnych kawalerów utworzyło się pseudo kółeczko. Przymknęłaś oczy, modląc się,
żeby muszka nie trafiła w ręce pewnego osobnika. Kiedy do twoich uszu dotarł
ogromny huk i harmider, otworzyłaś oczy z nadzieją. Szczęka opadła ci do ziemi,
kiedy zobaczyłaś Grzesia z czarną muchą w ręce.
- Ona jemu winna, ona jemu winna... - zaczęła wykrzykiwać
wysoka część tłumu. I co mieliście począć? Moglicie tylko zatańczyć wolnego. I
tak się stało. Szczerze powiedziawszy, kiedy kosokowa ręka oplotła twoją talię
poczułaś się... inaczej. Ale jak? Czego oznaką były buszujące w brzuchu motyle?
On:
Dwie godziny później, kiedy już cały harmider w związku z
parą wybraną przez bukiet i muszkę opadł i skończyły się oczepiny miałeś zamiar
zaprosić Lenę po raz kolejny do tańca, jednak nie mogłeś jej nigdzie znaleźć.
Nie było jej przy stoliku, ani na parkiecie. Dopiero Tosia pokierowała twoimi
myślami i powiedziała, że pani Kosok wyszła na dwór. Zrobiłeś to samo,
wychyliłeś się na piękny taras skąpany światłami ulicznych lamp. Stała tam, jej
włosy falowały na lekkim wietrze. Stała tyłem do ciebie, wyraźnie pogrążona w
myślach.
- Wszystko okej? - pytasz, podchodząc bliżej. Przenosi wzrok
na ciebie i delikatnie się uśmiecha. Musisz to przyznać, ma piękny uśmiech.
Możesz nawet pokusić się o stwierdzenie, że cała jej osoba jest uosobieniem
piękna. Poza tym ma wspaniałą osobowość i jedno jej słowo zmienia wszystko. Ale
co się z tobą dzieje? Dlaczego ta dziewczyna wywarła na tobie aż tak wielkie
wrażenie? Czy twoje serce bije dla niej? Czy ty się zakochałeś?
- Jasne, jest naprawdę nieziemsko. Po prostu... Grzesiek,
ciebie ktoś kiedyś zranił? - wpatruje się w twoje oczy swoimi jasnymi
tęczówkami. Pytanie zwaliło cię z nóg. Nie masz pojęcia co odpowiedzieć,
zwłaszcza, że przyszło wtedy kiedy się tego wcale nie spodziewałeś.
- Boisz się miłości? - kolejne pytanie łapie cię za serce,
po raz kolejny w twojej głowie pojawia się pustka. Ale co z tego, skoro buzujący
alkohol w żyłach i męski instynkt biorą górę?
- Nie, Lena, nie boję się. - mówisz cicho, zbliżając się do
niej. - Nie boję się. - powtarzasz i nie czekając na odpowiedź wpijasz się w malinowe
usta Leny, ignorując bolesne wspomnienia poprzednich miłości. O dziwo, nie zaznałeś
protestu ze strony całowanej. Wręcz przeciwnie.
Oplotła swoimi rękoma twoją szyję i oddała się chwili. Zupełnie jak ty.
Najdłuższy rozdział w historii bloga.
Wiem, że jest okropny i niedopracowany, ale nie mogłam się powstrzymać.
Literówki i błędy poprawię jutro, bo teraz już nie mam na to siły.
Ważna informacja: kolejne rozdziały będą pojawiać się w NIEDZIELE.
Za to rozdziały na usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com w SOBOTY.
Powodem jest początek szkolne zawirowania, jak i początek katorżniczej, dziesięciomiesięcznej pracy.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu wyrazicie swoją opinię w komentarzach.
Naprawdę, każda opinia mnie niesamowicie motywuje i podnosi na duchu.
CZYTAM = KOMENTUJĘ, to motywuje.
Do Zuzy:Zauważyłaś?
A tak w ogóle, dziękuję ci siostro za wszystko.<3
Przypominam:
NIEDZIELA - NOWY ROZDZIAŁ www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com
nowy rozdział
SOBOTA - NOWY ROZDZIAŁ www.usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com
nowy rozdział
A tutaj pojawił się pewien tajemny post: www.miloscisiatkowka.blogspot.com
Pozdrawiam, Joan.
P.S Ej ludzie, nie załamujcie mnie, przecież końcówka to... no... pocałowali się!:P
|ASK|
P.S Ej ludzie, nie załamujcie mnie, przecież końcówka to... no... pocałowali się!:P
|ASK|