piątek, 9 sierpnia 2013

4. Zanim kogoś osądzisz, najpierw postaraj się go zrozumieć.



Ona:
Biegniesz przez opustoszały park, narzucając sobie dzikie tempo. Czujesz pot spływający po plecach, blond włosy w nieładzie lądują na twoim karku. Coraz szybciej przebierasz nogami. W końcu lądujesz na jakiejś ławce i chowasz twarz w dłoniach. Martwisz się, okropnie martwisz się o Tosię. Nie chcesz, żeby po raz kolejny ktoś ją zranił. A najwyraźniej, dziewczyna straciła dla tego amanta zdrowy rozsądek. Gdzie ta Antonina, która wiernie trzymała się zasady: "Faceci są od innego Boga"? Prawdopodobnie została na hali, tamtego dnia, kiedy spotkałaś Grześka. I prawdopodobnie bez twojej pomocy nie wróci. Tylko dlaczego tak cholernie boisz się zrobić cokolwiek?

- Grzesiek? Otwórz, błagam cię. - kolejna minuta pukania w dębowe drzwi, kolejna minuta ciszy po drugiej stronie. Przyszłaś tu, bo potrzebujesz od niego konkretnej rady i pomocy. Wierzysz, że taką dostaniesz. Niestety, brunet nie otwiera. Już masz zamiar odejść, zebrać myśli w samotności, kiedy nagle drzwi się otwierają. Staje w nich Grzegorz Kosok we własnej osobie. Bez koszulki. Natychmiastowo zakrywasz oczy dłonią i próbujesz zatrzeć zakłopotanie na twarzy.
- Przepraszam, ja... - zaczynasz nerwowo.
- Wchodź, idź do salonu. Ja tylko wrzucę coś na siebie. - znika w czeluściach mieszkania. Wchodzisz do środka, uprzednio zamykając za sobą drzwi. Sadowisz się na sofie. Przez swoją nieuwagę, prawie nadepnęłaś na nastroszoną kotkę. Po chwili do pomieszczenia wchodzi Grzesiek, odziany szczelnie treningową koszulką jego klubu.
- Wybacz, ale zaskoczyłaś mnie trochę tą wizytą. Za chwilkę wybieram się na trening. - mówi, siadając obok ciebie.
- Idziesz na trening? Wspaniale! Mogę iść z tobą, prawda? - gwałtownie wstajesz, patrząc błagalnie na głównego domownika.
- Chcesz pogadać z Achremem. - stwierdza, patrząc ci w oczy. Chciałabyś zaprzeczyć, chciałabyś powiedzieć, że nie, że wszystko jest w porządku. Ale nie jest.
- Tak. Przepraszam Grzesiek, ale muszę. Muszę go ostudzić, muszę zrobić cokolwiek. Ja nie chcę, żeby... żeby Tośka padła łupem kolejnego faceta, którego domeną jest zaliczenie kobiety! Wiem, że to twój przyjaciel, ja to wszystko rozumiem. Tylko Antosia to również moja przyjaciółka. I najwyraźniej ten cały Alek wyciągnął z jej głowy zdrowy rozsądek, wsadził do woreczka i wyrzucił przez okno. Robię to tylko dla dobra ich obojga... - pod wpływem emocji usiadłaś na swoje miejsce i przetarłaś oczy. Na szczęście nie katowałaś ich żadnym tuszem.
- Spokojnie. Jeśli musisz, to z nim rozmawiaj. Ale Lena... nie przesadź. - dodaje, ignorując kota próbującego wdrapać się na jego kolana.
- Nie mam pojęcia, co mu powiem. Ty wiesz, że ona z nim spędziła noc? A po dzisiejszych zajęciach zniknęła, tłumacząc się, że ma sprawy na mieście. Boję się, że znów ktoś jej złamie serce. Nie chcę, żeby cierpiała... - przeczesujesz dłonią długie włosy.
- Rozumiem cię. Rozegraj to z głową. A teraz zbierajmy się, bo już czas. - wstaje i nie patrząc już na ciebie wychodzi z mieszkania. Idziesz za nim, czując ucisk w żołądku... Coś tu jest nie tak...

On:
Słysząc przejęcie w głosie Leny w stosunku do wydarzeń związanych z jej przyjaciółką, czujesz się co najmniej dziwnie. Dziewczyna boi się, że ktoś złamie serce Antosi... Tak, złamane serce to jest to, czego ty w życiu doświadczyłeś zbyt często. Zbyt często kobiety wystawiały cię do wiatru. Zbyt często leciały na twoje pieniądze i zawód.
 Przerywasz gładko temat i wychodzisz. Wiesz, że twoje zachowanie zaintryguje Lenę. Ale nie chcesz jej mówić, nie chcesz jej męczyć nudną historią twojego życia. Z resztą, czy ją by to obchodziło?
Dojeżdżacie bez słowa do hali. Wchodzicie do środka, po drodze widzisz kolegów. Witasz się z nimi i przedstawiasz im zmieszaną towarzyszkę. Nagle drzwi obok was otwierają się i waszym oczom ukazuje się kapitan drużyny w całej swej okazałości. Sam, co chyba powoduje rozluźnienie Leny.
- Witajcie, drodzy koledzy... i droga pani. - posyła jej piękny uśmiech i zwraca się do zawodników. - To jak chłopaki, lecim na salę. - ruszasz w stronę wejścia na boisko. Odwracasz się po chwili i widzisz, że Achrem pozostał na miejscu. Z Leną.

Ona:

Targające tobą emocje sprawiają, że nie potrafisz z siebie wykrztusić żadnego słowa. Zatrzymałaś go, patrzy na ciebie zaciekawionym spojrzeniem. A ty nie masz pojęcia co mu powiesz. Nie wiesz, jak masz mu przekazać, że nie chcesz, żeby zranił Tosię. Po prostu nagle zabrakło ci słów.
- Chodzi o Antosię, prawda? - mruknął, delikatnie się zbliżając. Kiedy już staje kilka centymetrów od ciebie, czujesz jego oddech na swojej szyi. Nadal w twoim gardle stoi wielka gula, nie pozwalająca na jakikolwiek dźwięk. - Pani Leno, polecam pani nie wtykać nosa w nieswoje sprawy. Widzę, że ktoś już przylepił mi niekorzystną łatkę. I wie pani co? Polecam również lepsze wybieranie rozmówców. To, czego się pani dowiedziała, to brednie. W tej sytuacji nie jest pokrzywdzona moja żona. Tylko ja. Ale oczywiście najłatwiej wkopać mnie, bo przecież tak ładnie wpasowuję się w klimaty faceta- chama. - wypowiada dosadnie ostatnie słowo. Jego słowa ugodziły w ciebie, niczym sztylet. O co w tym wszystkim chodzi?
- Ale... - zaczynasz zachrypniętym głosem.
- Proszę już nic nie mówić. Naprawdę, wystarczy mi to, że pół klubu patrzy na mnie, jak na pieprzonego amanta, w którego głowie są tylko ordynarne rzeczy. - uśmiecha się gorzko. Nagle jest ci go żal. Czy to wszystko ma całkiem inny obraz?
- Do czego zmierzasz? - mówisz, wpatrując się mu w oczy.
- Nie ja zdradziłem żonę. To ona zdradziła mnie. I teraz zgrabnie próbuje zniszczyć mi życie, bo wniosłem pozew o rozwód. Powoli, doszczętnie rujnuje mi to, na co sam zapracowałem. Uwierzyłaś w brednie, wyssane z palca. Nigdy nie skrzywdziłem żadnej kobiety. - ku twojemu zdumieniu, w jego oczach szklą się łzy. - Nigdy nie skrzywdziłem i nie skrzywdzę żadnej kobiety! - powtarza, celowo naciskając na słowo "żadnej". - Pomyślałaś sobie, brodząc po tym wszystkim czego się dowiedziałaś, że Tosia to kolejny mój obiekt to zaliczenia, tak? Mylisz się, moja droga. Tosia to najwspanialsza kobieta pod słońcem. Pokazała mi, że nie można całe życie oglądać się za siebie. Jest naprawdę niesamowita, czuję do niej coś więcej. Naprawdę. - uśmiecha się delikatnie. Ty, natomiast, jesteś w ciężkim szoku.
- Ja... - po raz kolejny chcesz coś powiedzieć. Po raz kolejny ci się nie udaje.
- Nie przepraszaj. Wiem, jak to wyglądało. Wiem to wszystko. Ale spróbuj mi uwierzyć. Tylko tego od ciebie oczekuję. - kiwa głową na pożegnanie i kieruje się na salę. 

Wychodzisz z hali, powoli idąc w stronę mieszkania. Pomyliłaś się, bardzo się pomyliłaś. I teraz, z tego powodu, jest ci cholernie wstyd. To uczucie wstydu pomieszanego ze zdziwieniem, powoduje, że czujesz się okropnie. Jest ci najbardziej w świecie żal Alka. 

Przepraszam!
Miało być w środę, ale jestem po prostu tak zakręcona i skonana,
że nie miałam weny i siły, żeby dodać o umówionym terminie.
Zacznę pisać do przodu, bo tak będzie chyba najlepiej.
Kolejny rozdział w piątek za tydzień.
Będzie tak:
www.usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com -> nowe rozdziały w środy
www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com  -> czyli tutaj, nowe rozdziały w piątki
Życzę wam udanego ostatniego miesiąca wakacji,
ja czekam na wrzesień, bo... ME! :) 
Pozdrawiam i liczę, że trochę komentarzy i wyświetleń będzie...
Trzymajcie się, Joan.

Do Zuzy: Módl się, żeby pan B odpisał na moje modlitwy! :)
Kocham cię, siostra. ♥ 

ROZDZIAŁ ten był prawie dodany o 12... ale internet mi umarł. Wybaczcie! 


PS. Co do tamtego pomysłu literackiego,
to naszła mnie ochota na kontynuację którejś z zakończonych historii.
Co wy na to?
Oczywiście kontyuacja miloscisiatkowka była by bardziej pozytywna,
a przemoknietesercaa oczywiście byłyby nostalgiczne.
Warto? Jeśli tak, to które?
Piszcie w komentarzach. :* 

Ktoś pamięta?
coś się pojawiło:
www.miloscisiatkowka.blogspot.com

10 komentarzy:

  1. Hm..nie spodziewałam się, że taka jest prawdziwa historia Alka, ale w takim razie nie pozostaje nic innego jak życzyć Alkowi i Tosi szczęścia ;) a taka przyjaciółka jak Lena to skarb :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Twój blog do konkursu "Najlepsze Opowiadanie 2013 roku". Nie będę już tu więcej gadać, tylko podaję link do posta. Mam prośbę: poproś swoich czytelników o głosowanie na Twój blog!:) http://kibicowelove.blogspot.com/2013/08/konkurs-najlepsze-opowiadanie-2013-roku.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak piękna jest opcja przedłużenia historii o Wronie czyli miloscisiatkowka.

    Kurdę nie pomyślałabym, że sprawa z Alkiem się tak zakończy, że jednak nie okaże się chamem, bawiącym się uczuciami biednej Tosi.

    Boże kocham kotkę Grześka. I w ogóle Grześka. Mam nadzieję, że znajdzie szczęście i miłość w Twojej głowie,

    Zapraszam do siebie na nowy 8 rozdział
    http://kissmeslowley.blogspot.com/

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję,że Alek nie ściemnia i powiedział prawdę zapewniając Lenę,że to nie on zdradził ani nikogo nie skrzywdzi. Bo jeśli kłamie to marny jego los.

    OdpowiedzUsuń
  5. CZyżby Alek był jednak niewinnym barankiem? Czy może jest sprytnym kłamcą?? Sama już nie wiem i jestem w kropce. Wierzę jednak, ze on Tośki skrzywdzić nie chce!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaintrygowała mnie historia Alka, ale nadal nie jestem pewna, czy on był w stu procentach szczery. Chyba jednak mu wierzę. Chyba ;> Jeżeli tak, to niech układa mu się z Tosią jak najlepiej.
    Jestem ciekawa, jaką historię skrywa Grzesiek i dlaczego tak się zachowuje. Czekam, aż to wyjaśni, bo podejrzewam, że w końcu się to stanie.
    A teraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm... nie wiem już co mam uważać na temat Alka, ale wydaje się szczery to co mówi . Rozdział serio świetny :)


    A co do kontynuacji opowiadania jestem ZAAAAA.... bardzo chciałbym poczytać jeszcze coś na miloscisiatkowka :D Mam nadzieję, że może coś nowego przeczytam :)

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam.

    Modlę się dniami i nocami. Uwierz mi.

    Co do Alka... Cieszę się, że przestał być w twoim opowiadaniu człowiekiem z napisem "skurwiel" na czole. Kamień spadł mi z serca, jak przeczytałam, że to jego (niewdzięczna) żona wpierw go zdradziła. Matko, ile bym dała za takiego męża... Dużo, cholernie dużo. Oby Achrem był szczery w tych kilku zdaniach, które zaserwował Lenie.

    Kurde, przypomniałaś mi Achrema i to jaki jest wobec wszystkich uprzejmy. Te jego "proszę pani" i atkie tam. Alek jest kochany! Uwielbiam go :D

    Pozdrawiam, Aleksowaa <3

    http://siatkarski-zaklad.blogspot.com/
    http://bydgoszczczybelchatow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Znalazłam twojego bloga przez przypadek :3
    jest boski <3
    rozdział też XD
    juz nie mogę się doczekać, następnego rozdziału :)
    pisz szybko :d
    zapraszam do mnie:

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń