On:
Powinno cię zastanawiać, dlaczego na widok Achrema i tej
dziewczyny Lena delikatnie się spięła. Ale twoją uwagę odwraca kapitan.
- A to dopiero! Kogo ja tu widzę. - uśmiecha się na wasz
widok. - Cześć Grzesiek! - podaje ci dłoń i gestem zaprasza do stolika.
- Alek, to jest Lena... - zaczynasz, jednak przyjaciel
machnięciem dłoni przerywa twoje zdanie.
- My się już poznaliśmy z tą panią. - odpowiada i posyła
kolejny uśmiech w kierunku twojej towarzyszki. Bądź co bądź, nie widzisz z jej
strony entuzjazmu godnego Achrema. Kiwa głową z prawie niezauważalnym uśmiechem
i nerwowo stuka paznokciami w blat stolika. Mężczyzna dosłownie pochłania ją
wzrokiem, co nie uchodzi twojej uwadze. Chrząkasz znacząco, próbując odwrócić
jego wzrok od Leny. Nie chcesz, żeby żonaty facet mącił jej w głowie. Wiesz ilu
kobietom złamał serca, wiesz ilu kobietom zmienił tok myślenia. Notabene,
gdzieś w głębi siebie współczujesz tej ciemnowłosej dziewczynie siedzącej obok
Achrema. Ją pewnie spotka to samo. Wymieniona wygląda na równie zestresowana
sytuacją, co twoja towarzyszka. Spogląda ukradkiem na ciebie i równie szybko
odwraca wzrok. Cisza zalegająca w waszym gronie zaczęła być iście męcząca. W
końcu, kiedy chcesz już rozpocząć jakąś formalną rozmowę, ku zdziwieniu
wszystkich, Lena wstaje ze swojego miejsca.
- Przepraszam, ale zapomniałam o czymś ważnym. Muszę was
opuścić. - szybkim krokiem wychodzi z kawiarni, znikając w drzwiach. Nie myśląc
wiele, kiwasz głową na pożegnanie Alkowi i siedzącej obok niego. Wybiegasz na
zewnątrz. Widzisz ją, idącą powoli po parkingu.
- Lena! - wołasz dziewczynę, równocześnie zbliżając się do
niej. Odwraca się i przystaje, czekając na ciebie. - Powiesz mi o co chodzi? -
mówisz delikatnie, bowiem nie chcesz jej do siebie zrazić. Wiesz, że jeszcze
tak naprawdę się nie znacie.
- Ja... po prostu... - wzdycha, podnosząc wzrok w górę. - Ta
dziewczyna to moja przyjaciółka. A temu Achremowi nie patrzy dobrze z oczu... -
dodaje cicho. - Z jednej strony nie chciałam im przeszkadzać, a z drugiej po
prostu nie chciałam obok niego siedzieć. Znasz go, prawda? - spogląda na
ciebie, a ty z jej twarzy odczytujesz każde odczucie, każde emocje. Olieg jej
się nie spodobał, przejrzała na wylot jego słabości, boi się o przyjaciółkę.
Wzdychasz i wskazujesz na swoje auto.
- To nie jest idealne miejsce do rozmowy na ten temat. Skoro
nie wyszło nam z kawą tutaj, to może dasz się zaprosić na kawę u mnie? Mógłbym
ci na spokojnie wszystko powiedzieć. I bynajmniej nikt nam nie przeszkodzi. -
modlisz się w duchu, żeby się zgodziła. - No może oprócz mojego kota, ale
myślę, że nie będzie problemu.
- Masz kota? - uśmiecha się. - Lubię koty. W obecnej
sytuacji chyba muszę przystać na twoją propozycję. A kawę chociaż dobrą robisz?
- śmieje się, napawając cię dobrą energią. Jej uśmiech siedzi ci w głowie, a
śmiech dźwięczy w uszach. Ta dziewczyna zaskakuje cię swoją otwartością, a
zarazem uczuciowością. Łatwo zauważyć, że nie jest typową młodą kobietą. I to
szalenie cię intryguje.
- Dwie łyżeczki sypanej, zalane wrzątkiem z dodatkiem mleka
z Biedronki się liczą? - w akompaniamencie waszych śmiechów wsiadacie do
samochodu. Ruszasz z miejsca, kierując się do twojego mieszkania. W
międzyczasie blondynka rozpoczyna luźną rozmowę. Czy kilka dni temu
pomyślałbyś, że będziesz siedzieć z nią w jednym samochodzie, rozmawiając przy
tym o... rasach kotów? Nie, zdecydowanie nie. Jednak teraz jesteś
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Ujmując tą całą sytuację z kapitanem.
To, że za chwilę będziesz musiał powiedzieć jej, jaki Białorusin jest naprawdę.
Otwierasz drzwi i puszczasz przodem towarzyszkę. Ciche
miauczenie zwiastuje, że gdzieś w czeluściach twojego mieszkania czai się ruda
kotka, wiecznie marudząca i zrzędliwa. Wiecznie napuszona. Jedyny lokator
twojego apartamentu. Prowadzisz Lenę do salonu, gdzie jej nóg uczepia się
puszysta kulka, zwana również kotem.
- Cześć maleńka. - dziewczyna bierze ją na ręce, delikatnie
gładząc jej puszyste futerko. - Jak cię twój wierny towarzysz nazwał? - siada
na sofie, cały czas pieszcząc kotkę. Ta o dziwo, wcale nie zrzędzi niczym
zmęczona życiem staruszka, tylko delikatnie pomrukuje.
- Speranza*. - mówisz, obserwując reakcję Leny. Nie widzisz
większego zdziwienia, jedynie delikatny błysk w oku.
- Nadzieja. Głębokie. - posyła w twoim kierunku jeden z
najpiękniejszych uśmiechów. - A więc parz tą kawę, bo za wiele tu nie zabawię.
Jutro mam zajęcia, studiuję fizjoterapię. Zmora, totalna zmora! - pozwala sobie
na delikatne przemyślenia i wraca do rozmowy z...kotem. I nie wiedzieć czemu,
wcale cię to nie dziwi.
Po zaparzeniu kawy i zajęciu miejsca naprzeciw gościa,
rozpoczynasz rozmowę.
- Nawiązując do Alka... To nie jest tak, że jest on
przesiąknięty złem. Po prostu chyba troszeczkę się zapomina. - bierzesz łyk
napoju, a słowa same wypływają z twoich ust. - Ma żonę. Jeszcze rok temu był w
niej totalnie zauroczony, cały czas o niej mówił. Minęło kilka miesięcy i
zaczęło być nie fajnie, bo zaczął ją zdradzać. Umawiał się z kobietami
spotkanymi na hali, dawał im nadzieje. A potem znikał, tłumacząc się, że to
wszystko było przelotne. Jego żona się o tym dowiedziała, wniosła pozew o
rozwód. A temu jak widać, nic to do zrozumienia nie dało... Jest bardzo
sympatyczny, świetny z niego kapitan, ale chyba się troszkę pogubił w swoim
życiu. - kończysz i spoglądasz na panią Kosok.
- Co za... Ugh! Muszę pogadać z Tosią. Tylko jak? Że też ona
zawsze musi trafiać na takich facetów! Będzie ciężko. Dziękuję ci, że mi o tym
powiedziałeś. Muszę jakoś ją ochronić, nie chcę, żeby ją zranił. Doceniam to,
że na pewno było ci trudno o tym mówić, w końcu to twój przyjaciel, prawda? - odrywa
wzrok od kota.
- Tak. To mój przyjaciel. - odpowiadasz krótko.
- Jeśli uznasz to za stosowne, porozmawiaj z nim. Chyba nie
chcesz, żeby stoczył się na dno... Ja muszę lecieć, czeka mnie poważna rozmowa
z Antośką. Dziękuję za wszystko, jeszcze raz. - zdejmuje kotkę z kolan. -
Żegnaj, moja mała Speranzo. - głaszcze ją czule i wstaje. Posyła ci ostatni
uśmiech i kieruje swoje kroki ku drzwiom.
- Odwiozę cię. - proponujesz, również wstając.
- Nie, naprawdę nie ma potrzeby. Muszę załatwić jeszcze
kilka spraw. Cześć. - już prawie wychodzi, kiedy z twoich ust wychodzi ciąg
słów. Całkiem niekontrolowany.
- Lena!
- Tak? - odwraca się.
- Czy podasz mi swój numer telefonu? - patrzysz na nią,
obserwując każdy ruch twarzy. Wraca do ciebie i na podanej kartce wypisuje kobiecym
pismem dziewięć liter. Po chwili wychodzi, jednak widzisz w jej postawie
zmianę. Zdaje się iść radośniej. A ty? Ty trzymasz karteczkę, której przed
chwilą dotykała jej ciepła ręka. Wpatrujesz się w przestrzeń, ignorując
drapanie dywanu przez Speranzę.
Ona:
Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, Antonina nie wróciła do
domu na noc. Rano, siedząc w kuchni, wyczekiwałam na jej powrót. Wreszcie
zaszczyciła mnie trzaśnięciem drzwiami. Weszła do pomieszczenia i wyszczerzyła
się. Przeszła obok ciebie, pozostawiając smugę zapachu męskich perfum.
- Tośka, błagam cię, nie mów, że wy... - zaczynasz błagalnym
tonem.
- Tak. Tak, Lena, tak. - mówi radosnym tonem, łapiąc jabłko
z koszyka na owoce.
"Boże, żeby to nie miało niepożądanych skutków..."
*Speranza - nadzieja w jęz. włoskim.
A więc powracam, by doprowadzić tego bloga do składu i ładu.
Po pierwsze, teraz będę dużo gadać (pisać), bo trochę muszę tu sprostować.
Ten rozdział dedykuję mojej drogiej Zuzce, za to wszystko, co dla mnie robi. Za każdy komentarz, wiadomość, pomoc i wszystko. BIG HUG! ♥
A teraz przedstawiam wam moją gadaninę:
Powróciłam z wyjazdu, pełna nowych pomysłów i nadziei. Jak zauważyliście, z Achremem jest kilka problemów. Co z tego wyniknie? Hmmm.
Poza tym, postanowiłam ogarnąć w końcu regularność tego bloga. Co powiecie na rozdziały dodawane co tydzień, w poniedziałki? Informować będę i tak, ale to będzie dobre rozwiązanie, nie sądzicie?
Oprócz tego, jestem pełna entuzjazmu, gdyż udało mi się zdobyć bilety na mecz ME, Polska-Turcja. Jedzie ktoś z was? :D Może ktoś z sektora 513? :)
\
Oraz moja serdeczna prośba:
Kochane, potrzebuję wielkiej pomocy. Ktoś chętny mnie wspomóc? Mam plan literacki, jednak muszę poznać zdanie kilku osób na ten temat. Najlepiej osób oczytanych i dobrze znających się na pisaniu. Ktoś musi ocenić, czy coś takiego ma w ogóle sens. Zainteresowani, niech dadzą mi znać w komentarzu, gdzie mogę się z nimi skontaktować. To ważne.
Serdeczne buziole ode mnie, zaraz zabiorę się do informowania, a jutro do nadrabiania zaległości.
+Jakieś pytania? http://ask.fm/incarceration
:* Joan.
edit.
NA NOWYM BLOGU www.usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com
POJAWIŁ SIĘ PROLOG! ZAPRASZAM SERDECZNIE NA HISTORIĘ O ANDRZEJU WU I KAROLU KA.
ZAPRASZAM!!!
EDIT. NOWY ROZDZIAŁ W ŚRODĘ, 7.08, nagły wyjazd
edit.
NA NOWYM BLOGU www.usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com
POJAWIŁ SIĘ PROLOG! ZAPRASZAM SERDECZNIE NA HISTORIĘ O ANDRZEJU WU I KAROLU KA.
ZAPRASZAM!!!
EDIT. NOWY ROZDZIAŁ W ŚRODĘ, 7.08, nagły wyjazd
Robi się coraz ciekawiej. ^^
OdpowiedzUsuńCo to za plany literackie? Wybitnym znawcą to ja nie jestem, ale może pomogę. Moje GG masz, więc jak coś, wiesz gdzie mnie szukać. Pozdrawiam! :D ;*
Widzę , że akcja się rozwija. Nie mogę sie doczekać kolejnych rozdziałów
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Luna :*
Już się boję, co wyniknie z nocy, którą niewątpliwe Tośka spędziła z Achremem. Olieg jest w Twoim opowiadaniu bardzo specyficzny i obawiam się, że to odbije się na Antośce.
OdpowiedzUsuńCo do Leny i Grześka... są uroczy, naprawdę :) Wręcz rozczulający :) Myślę, że to początek wspaniałej i owocnej znajomości, ale też niemniej intrygującej.
Nie potrafię stwierdzić, czy spełniam podane przez Ciebie wymogi, ale jeżeli moje zdanie cokolwiek by się dla Ciebie liczyło, to chętnie pomogę. Z racji tego, że nie używam komunikatorów typu GG, zostawiam Ci mojego maila: judytarog@gmail.com :)
Pozdrawiam serdecznie :*
Bad boy Achrem? Czyli, że Alek zabawia się w playboya. Mam nadzieję, że dostanie jednak nauczkę zanim skrzywdzi Tośkę bardziej, bo niewątpliwe ją skrzywdzi. Gześ i Lena za to są cudowni i tacy naturalni. Podoba mi się to!
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial jak z reszta kazdy twoj. Poprostu can't wait for the next xx @OlaLecka99
OdpowiedzUsuńZrobiłaś z Alka kawał skurwiela... Nie wybaczę ci tego do końca życia. Tośka to zakręcona osoba (z tego, co zauważyłam) i jeszcze nie raz dostanie po dupie, bo najpierw robi, a potem myśli. Biedna dziewczyna... Mnie czeka podobny los tak na marginesie.
OdpowiedzUsuńGrzesiek mnie rozwala na tycie cząsteczki. Te jego ciepło i opanowanie. To, jak mimo wszystko, nazywa Achrema przyjacielem. Potępia jego zachowanie, ale nie waha się mówić o nim, jak o przyjacielu.
Głęboki komentarz, jak porównanie Wrony i Zbyszka u mnie. Wyrabiam się. Powinnaś być dumna.
Dziękuję za dedykację i miłe słowa :)
Pozdrawiam i całuję, Aleksowaa (tobie znana jako Zuzka) :*
http://bydgoszczczybelchatow.blogspot.com/
http://siatkarski-zaklad.blogspot.com/
Tak bardzo chciałabym się rozpłynąć nad tą historią i wierzyć, że do końca wszystko będzie pięknie, ale wszyscy wiemy jak to się ma skończyć. Więc jak na razie cieszę się tym, co jest, a jest to piękne :3
OdpowiedzUsuńMamy tu na warsztacie niegrzecznego Alka. Jestem ciekawa co wypłynie z jego znajomości z Tosią. Aż się boję. Czuję tylko, że będą kłopoty i to nie małe. Ewentualnie facet się opanuje i Tosia będzie tą jedyną, ostatnią. Chociaż, gdy dowie się jaki jest, a może raczej był na prawdę to nie wiem jak zareaguje, ale raczej niezbyt przychylnie ;)
No i Lena z Grzesiem. Chciałabym im wróżyć ślubu, dzieci, ale twoja nieograniczona wyobraźnia raczej tego nie zrobi. Chyba, że coś bonusowo by było :3 Także polegam w pełni na Tobie. Oni są cudowni. Dobrze, że się zapoznali. Przypadkowo, ale jednak.
Czekam na kolejny rozdział :3 Pozdrawiam.
Niepożądanych skutków? Czyżbyś coś planowała np. jakąś ciążę? Alek, Alek, co Ty kombinujesz człowieku? Nie podoba mi się jego zachowanie, widać, że traktuje kobiety jak przedmiot byleby tylko się zabawić.
OdpowiedzUsuńNie jestem ekspertką ani nic z tych rzeczy ale odezwij się na gadu(numer masz). Postaram się pomóc;)
Zapraszam na rozdział osiemnasty http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/ :*
OdpowiedzUsuńGrzesiek i Lena są urooczy. Ej, uwielbiam Achrema i ciężko mi się pogodzić z jego "ciemną stroną playboya". No cóż, chyba nie mam wyjścia.
OdpowiedzUsuńA jeżeli chciałabyś pogadać o twoim pomyśle to zapraszam na moje gadu, może nie jestem tak długo tutaj, ale z chęcią pomogę, bo czytam blogi już od dawna. :)
całuję, camilla. :*
Achrem, jak cię lubię, tak teraz grasz mi na nerwach. Co to za zachowanie?! Masz żone, kochasz ją, aż tu nagle łapie cię ochota na romanse i wyrywasz przelotem panienki. Szkoda, tak strasznie szkoda mi Antośki. Oby nie wynikły z tego żadne problemy...
OdpowiedzUsuńGrześ i Lena strasznie mnie rozczulają :)) są tacy niepozorni, tacy delikatni. Uwielbiam ich podejście do siebie :)
Przy okazji: zapraszam bardzo serdecznie na 40 rozdział na naranja-vb.blogspot.com
oraz
jeśli masz ochotę na prolog w zupełnie nowym wrono-kłoso-drzyzgowo-gumowym opowiadaniu: siedem-dni.blogspot.com :))
Pozdrawiam,
Naranja ;*