niedziela, 15 września 2013

9.Cho­roby są po to, by nam przy­pomi­nać, że nasz kon­trakt z życiem może być w każdej chwi­li unieważniony.



Ona:

- Lenka... - słyszysz bolesne zawodzenie Grześka. Słyszysz je, ale tak ciężko jest ci otworzyć oczy. Wszystko jest przytłaczające, nie pozwalające na jakikolwiek ruch z twojej strony. Skupiasz się mocno na próbie rozwarcia powiek. Nie udaje się. Znów opadasz w ciemność.

Jakiś czas później, może po kilku minutach, godzinach, czy sekundach, po raz kolejny jakaś część twojej świadomości pozwala na usłyszenie odgłosów z... no właśnie, skąd? Z drugiej strony? Nie, marne określenie, przecież nie umarłaś. Nie mogłaś umrzeć, masz dla kogo żyć. Dla Grześka, dla Tosi, dla rodziny... Nic nie miało podstaw, by rzucić na ciebie śmiertelny czar. Nie chorowałaś, nie narzekałaś na samopoczucie, było dobrze. Ale dlaczego, teraz, coś sprawia, że dusisz się od środka? Coś sprawia, że nie możesz nawet otworzyć oczu. Męczące, okropnie męczące uczucie. I ten cholerny ból. Ale ból czego? Nie czujesz swojego ciała, nie masz nad nim kontroli... 
Jesteś uwięziona we wnętrzu swojego ciała...

On:

- Co z nią jest? Proszę mi powiedzieć, co z nią jest! - krzyczysz, nerwowo zaciskając pięści. Lekarz bezradnie spogląda w twoje ciemne oczy. Znajdujesz się w szpitalu, stoisz na przeraźliwie jasnym korytarzu. Lena jest w którejś z sal. A ty nawet nie wiesz, co się z nią dzieje...
- Proszę się uspokoić. Jest to prawdopodobnie grypa, a pańska... - tu obserwuje cię podejrzliwie.
- Małżonka. - fukasz niecierpliwie, podając się za męża Leny.
- Pańska małżonka znosi ją trochę gorzej, niż inni. - kończy. - Podamy jej leki i jutro będzie mogła wyjść. A teraz proszę odejść, śpieszę się do pacjentów. - rzuca ci pogardliwe spojrzenie i odchodzi. Tylko dlaczego, to słowo "prawdopodobnie" tak bardzo utkwiło ci w pamięci?

Ona:

Budzisz się z tego dziwnego stanu, określanego przez lekarzy utratą przytomności, na wskutek lekkiej anemii i grypy. Podają ci stos leków i odsyłają do domu. W akompaniamencie lamentów Grześka wracasz do waszego wspólnego mieszkania. Owe medykamenty podane w szpitalu dają ci ulgę, ale nie na długo. Mijają dni, tygodnie, aż w końcu miesiąc. Każde 24 godziny są męczarnią. Wracają te cholerne bóle mięśni, wymioty i zawroty głowy, które tak skrupulatnie próbujesz ukryć przed Kosokiem, który tak rozpaczliwie boi się o twoje zdrowie. Udajesz, że czujesz się wspaniale, udajesz, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ale i ile jeszcze będziesz w stanie udawać?
Koniec twoich kłamstw nadchodzi bardzo szybko. Zdecydowanie szybko. Pewnej soboty, kiedy późnym wieczorem do domu wraca Grzegorz, zastaje cię na wpół żywą na łazienkowych kafelkach.
Czy kontaktujesz, kiedy drżącymi rękoma podnosi cię z zimnego podłoża? Czy kontaktujesz, kiedy spędzacie noc w szpitalnej sali? Nie, nie kontaktujesz. Coś skutecznie chce cię złamać...
Spędzasz w szpitalu tydzień. Lekarze robą ci masę badań, mających na celu sprawdzenie, co kryje się za tą "grypą". Codzienne kłucia w żyłę wyczerpują cię na tyle, że po kilku dniach jesteś jedynie cieniem dawnej siebie. Jednak pomimo tego marnego całokształtu, jedna osoba dawała ci choć trochę radości, choć trochę szczęścia i optymistycznej nutki w tym całym bagnie. Grzesiek przesiadywał obok ciebie godzinami, przynosił kwiaty, twoje ulubione owoce, opowiadał, jak było na meczu, treningu, sparingu...
I być może z takim wsparciem dałoby się znieść wszystko. Bo miłość ma magiczne właściwości, które potrafią przezwyciężyć wszystko. Wszystko, ale nie medyczną prawdę...
Wezwana do gabinetu ordynatora, wiesz, że musisz spodziewać się każdej informacji. Starasz się opanować emocje, które tak bardzo targają twoim ciałem. Do pomieszczenia wchodzisz sama, twojej ręki nie trzyma już wielka dłoń Grześka. Owy werdykt miałaś usłyszeć sama...
- Pani Leno... - wysoko postawiony i ceniony lekarz zaczyna spokojnym głosem.
- Proszę mówić od razu, bez ceregieli. Jestem gotowa. - wrodzone opanowanie bierze górę. Oddychasz głęboko, ale wiesz, że musisz wiedzieć. Musisz wiedzieć, co ci dolega, bez względu na to, jak bardzo cię to dotknie.
- Ostra białaczka limfoblastyczna. Najgorsze stadium. Pani przypadek jest na tyle... unikatowy, że prawdopodobnie nie pomoże nawet chemia. Ostatnim możliwym ratunkiem jest przeszczep szpiku, ale... tu także pojawił się problem. Ma Pani tak nietypowy szpik, że... - mówi, po prostu mówi, jak jest. Tak, jak chciałaś, nie owija w bawełnę, nie afiszuje się sztucznym współczuciem. A przy ostatnim słowie, zatrzymuje swój wzrok na twojej bladej twarzy.
- Że moje dni są policzone, tak? -uzupełniasz jego wypowiedź, czując jak osuwasz się po plastikowym krzesełku.
Życie, dlaczego?




No, także ten tego...
Już po przeczytaniu pewnie się domyślacie.
Ale jak to wyjdzie, dowiecie się za tydzień i za dwa tygodnie,
bowiem do końca został nam 1rozdział + epilog.
Będzie smutno, mówię od razu.
Zabieram się właśnie za pisanie do przodu,
mam nadzieję, że dam radę opisać to tak, jak mam to ułożone w głowie.
Trzymajta kciuki!:D

Poza tym, w piątek mój pierwszy mecz. *.*
Polska-Turcja.
Po prostu jestem tak szczęśliwa,
że sobie tego nie wyobrażacie!:D
Będę zdzierać gardło za siebie i za was wszystkie,
które nie mogą kibicować na żywo. 
Wygramy, jestem pewna :D

 Buziaki! Wasza Joan.

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Totalny szok. Może to będzie głupie to co teraz powiem, ale nie spodziewałam się tego kompletnie. Chyba najgorsze jeszcze niestety przed nią. Musi powiedzieć swoim najbliższym o chorobie. Musi powiedzieć Grześkowi. Ostatnio tak wielu młodych ludzi umiera na wznak chorób. Świat jest niesprawiedliwy, tyle w tym temacie.
      Przepraszam, ale jakoś kompletnie nie wiem co mam napisać. Świetnie napisane, a ja teraz jestem rozwalona.

      Nowe na www.asertywni.blogspot.com i na www.zjednoczeni-w-wspomnieniu.blogspot.com

      Całuję, Camilla. <3

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Po tym jak poleciłam Ci ten film ,wiedziałam ,że choć jakiś fragment się tutaj znajdzie i nie myliłam się. Czytałam rozdział jednym tchem. Szok, niedowierzanie. Dlaczego najgorsi przestępcy potrafią dożyć sędziwego wieku, a takie nic nie winne nikomu osoby jak Lena muszą chorować? To jest okrutnie niesprawiedliwe. Nawet nie wyobrażałam sobie jak musiała porazić ją ta informacja. A teraz będzie musiała powiedzieć o tym swoim bliskim, dla mnie coś niewyobrażalnego po prostu... Aż brak mi słów, ale to nei dlatego ,że rozdział jest zły, wręcz przeciwnie, jest cudowny pomimo tego ,że dowiadujemy się o chorobie Leny. Choć wiem ,że dla niej nie ma ratunku to do samego końca będę wierzyć ,że zdarzy się ten cholerny cud!

      Ściskam ♥

      Usuń
  3. Droga JOAN. Jesteś mi winna 2 chusteczki, bo łzy lały mi się ciurkiem.
    Kurdę, czemu Lenka choruje i mój Grzesio przez to cierpi. Czemu los jest taki powalony. Nie ogarniam tego. Jeśli będzie jeszcze bardziej płaczliwie to musisz mi kupić jeszcze coś do picia, żebym się nie odwodniła. mam jednak cichą i gdzieś tam skryta nadzieję, że Lena wyjdzie z tego a jej dni nie będą policzone.

    Zapraszam na nowy 4 rozdział o Jastrzębskim przyjmującym. W skrócie Michał dowiaduje się o przeszłości dziewczyny.Zostaje zmieszany z błotem przez przyjaciółkę dziewczyny, która w dziwnych okolicznościach trafia do szpitala. http://ciszamoimswiatem.blogspot.com

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba smutniej już być nie może! Choroba nie wybiera ale jak taka tragedia dopada młodą, pełną życia i zakochaną dziewczynę, to żal jest podwójny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, idę płakać :< Nie mogę się z tym pogodzić, że Lenka umrze. To już tak okropnie brzmi. Ona na to nie zasługuje. Nie zasługuje na to Grzesiek. Oboje nie zasługują na to cierpienie.
    Na następny raz muszę zaopatrzyć w chusteczki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego to kojarzy mi się z moim kolegą? Pewnie pamiętasz, co ci pisałam... Matko, biedny chłopaczyna.

    Jak dobrze, że to, kurwa, fikcja jest. Musiałam wdusić tu wulgaryzm XD Przepraszam.

    W piątek będziemy na tej samej Arenie, na tym samym meczu... Moim niepierwszym ogółem, ale pierwszym reprezentacyjnym. Ach, pamiętny 17 marca 2013 roku...

    DAWKA TUMBLRA:

    Areczku, nasz kochany, zawsze pamiętamy...: http://25.media.tumblr.com/6759e96a584f36fda3f5953a18617fc7/tumblr_mt6kenw1Xa1s00am6o2_500.jpg

    Szpaner! Też tak umiem!: http://31.media.tumblr.com/0bef69de20848e1b51d3f080c8f2e978/tumblr_mt0vqmEVos1s4mkm5o9_500.gif

    Lepsze niż sensacja! Adrenalina +100000: http://31.media.tumblr.com/tumblr_m6w7r2HL8l1rqxl3fo1_500.gif

    "A to za tą czerwoną kartkę z poprzedniego seta!": http://25.media.tumblr.com/tumblr_mb8bt8shRe1rqxl3fo1_500.gif

    Twój ulubieniec: http://24.media.tumblr.com/e754a3e5be007f8398674f86d1c68e2b/tumblr_mt15m859G81rgqrapo6_250.jpg

    POZDRO600, Aleksowaa <3

    Wiesz, gdzie.

    OdpowiedzUsuń
  7. smtne ;((
    nie kończ tego opowiadania ...

    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń